Obecny stan boiska najbardziej boli działaczy KKS Jelenia Góra. Klub przez 5 lat dzierżawił obiekt od Agencji Mienia Wojskowego. W tym czasie włożono mnóstwo pracy w to, aby boisko mogło normalnie funkcjonować.
Po opuszczeniu stadionu przez KKS obiekt z każdym rokiem popadał w ruinę. Dziś przywrócenie do stanu używalności pochłonie ogromne koszta, nie wspominając o środkach jakie Agencja Mienia Wojskowego musiała dotąd wydać, aby utrzymać nieużywany obiekt. - Ochrona obiektu, podatek od nieruchomości, media, porządek – wylicza Leszek Harapin z KKS.
Dlaczego więc przez ten czas nikt nie postarał się, aby przejąć obiekt?
Zaraz po opuszczeniu stadionu przez KKS w 2007 roku został ogłoszony przetarg na dzierżawę terenu. Przetarg wygrał klub Karkonosze Jelenia Góra, ale później z niego zrezygnował. Do przetargu natomiast nie przystąpiło miasto bowiem jak tłumaczy wiceprezydent Jerzy Lenard był to przetarg komercyjny, a w takich miasto nie bierze udziału.
Problemem był również fakt, że na terenie znajdowały się działki budowlane. – Miasto sprzedaje nieruchomości, a nie wykupuje – tłumaczy Jerzy Lenard i podkreśla, że miasto jest zainteresowane tylko działką na której znajduje się obiekt sportowy.
W tym roku jednak Agencja Mienia Wojskowego wydzieliła działki budowlane od stadionu. – My jesteśmy gotowi do sprzedaży – zapewnia Zbigniew Sieja, dyrektor Oddziału AMW we Wrocławiu. Jeżeli w tym momencie miasto byłoby gotowe przejąć obiekt może złożyć w Agencji swoją propozycję, łącznie z wnioskiem o uzyskanie odpowiedniej bonifikaty.
Jerzy Lenard zapewnił nas, że rozmowy z Agencją trwają. Jednak według dyrektora Oddziału AMW we Wrocławiu do tej pory żadna poważna rozmowa na ten temat się nie odbyła. Zbigniew Sieja przyznaje, że miasto chciało przejąć teren za przysłowiową złotówkę, ale to nie wchodzi w grę.
Jeżeli do grudnia miasto nie złoży poważnej oferty teren sportowy przy Podchorążych zostanie wystawiony do przetargu komercyjnego.
Przejęciem stadionu jest również zainteresowany KKS. Jak powiedział Jelonce prezes klubu Zbigniew Ładziński wszystko zależy od wysokości bonifikaty, jaką będzie można uzyskać.
Miejmy nadzieję, że stadion szybko znajdzie odpowiedniego właściciela i degradacja obiektu zostanie zatrzymana. Prezes Ładziński przyznaje, że gdy gościł niedawno Włodzimierza Lubańskiego robił wszystko, aby nie zawieźć go na stadion, którego jest patronem.
Swoją drogą sama legenda polskiego futbolu starała się, aby wreszcie sprawa stadionu przy Podchorążych ruszyła z miejsca. Włodzimierz Lubański prowadził na ten temat rozmowy z byłym ministrem sportu Mirosławem Drzewieckim. Sprawa upadła jednak po aferze hazardowej i dymisji ministra.
